Info

avatar Ten blog rowerowy, założony dla mnie przez Misiacza prowadzi Bronik z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 21045.03 kilometrów w tym 40.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bronik.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
37.71 km 0.00 km teren
02:13 h 17.01 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Temat, wraca jak bumerang...

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 6

"Poniedziałek już od wtorku poszukuje kota w worku..."- to cycat z wierszyka z lat młodości z cyklu Brzechwa dzieciom.
Rano godz 5:00 ciemno jak cholera, no cóż zbliża się jesień. Temperatura około 14 stopni. Po raz pierwszy tego lata postanowiłem ubrać długie gatki. Wiaterek chłodny,przeciwny do kierunku jazdy północno-zachodni. W nocy trochę popadało. Do celu się dojechało, osiem godzin pańszczyzny się odrobiło,wybiła godz.14:00 czyli free time. Nie do końca. Dziś powrót do domu będzie trochę urozmaicony. Jak się okaże, nawet bardzo. Moim celem dzisiejszego sklepu jest Spondylus
przy.ul. Jana Pawła II. Otrzymałem zamówienie na zakup pewnego produktu.
Po drodze zaliczyłem piekarnię-sklep , oraz zboczyłem z kursu w stronę bursztynowego szlaku, nie ze względu na nazwę kamienia półszlachetnego,ale raczej na kolor pewnego płynu. A,że sklep ten już polecałem nie raz (może ze 2 razy), więc nie będę się powtarzał i zapraszam do czytania wcześniejszych relacji.
A teraz trochę a propos tytułu i owego "bumerangu". Wjechałem na ul. Mickiewicza, zatem niedaleko mój jakże ulubiony i znienawidzony zarazem obiekt sportowy o obiegowej nazwie Papricana. Jadę około godziny 14: 30 a już policji jest sporo. Dla niewtajemniczonych objaśniam dziś mecz Pogoń -Lechia Gdańsk
Robotnicy z ZDiTM demontują barierkę na wiadukcie Akademickim w pobliżu stacji Szczecin Pogodno, prawdopodobnie przygotowują się na przybycie kiboli z Gdańska. Panów w białych kaskach trochę się kręci( a kibice śpiewają : Białe kaski robią laski...) jadę jezdnią i będąc jeszcze świeżo po przygodzie z nrdowską policją w Pasewalku wolałem nie ryzykować pstrykania fotek podczas jazdy rowerem. Załatwię sprawę w Spondylusie i "ja tu jeszcze k... wrócę", parafrazując słowa Franza Maurera z filmu "Psy"
Dojechałem do punktu docelowego czyli do Spondylusa. Pamiętam,że w okolicach marca odbyłem podobną wycieczkę rowerem w celu zakupu pewnego produktu dla mojej Rodzicielki i miałem problem z parkowaniem . Pamiętam,jak męczyłem się przypinając mojego ulocka do poręczy schodów przy wejściu do sklepu. |Tym razem czeka mnie niespodzianka, albo miłe rozczarowanie jak mówią niektórzy komentatorzy sportowi (jak rozczarowanie może być miłe, do dziś nie mogę ogarnąć, ale jak w przyszłości zostanę komentatorem sportowym, to może wtedy to zrozumiem)

Tak wygląda miłe rozczarowanie pod sklepem Spondylus
Przyjrzyjmy mu się z bliska

A teraz wracam do swojego "bumeranga". Czasami zaczynam się zastanawiać czy jest to blog rowerowy, czy może kibolowy? Upływ czasu zweryfikuje ten stan.
ja tu gadu gadu, ale trzeba zaiwaniać w kierunku stadionu. Pstryknę kilka fotek i będzie można zrobić wpis różniący się od pozostałych z zeszłego tygodnia w kategorii praca-dom. Zawsze to substytut relacji z weekendowej wycieczki, która to się nie odbyła tym razem z różnych względów. :). Zatem podążam w stronę Mostu Akademickiego. Ze Spondylusa Mazurską-Płsudskiego-5 Lipca - Boh. Warszawy... i przy stacji paliw zaczynają się schody
. Stoi sobie policmajster na drodze i zawraca wszystkie samochody w stronę Turzyna.


Przepuszcza tylko komunikację miejską i bronika na rowerku.Myślę sobie jestem tutaj panem, sterem i okrętem . Niestety niezbyt długo się nacieszyłem jako pojazd uprzywilejowany. Ujechałem zaledwie kilkaset metrów i co widzę? |Białe kaski;)


Panie bronik pan tędy nie przejedzie
Jeden z policjantów ,podpowiedział,że można się przeprawić parkiem. Tak też zrobiłem. I tutaj dopiero działo się...
jestem w parku i...
nadziewam się na watahę wilków jakichś

Opiekunowie sfory na fakt,że robiłem im zdjęcie zażądali tantiemów, zatem nie chcąc prowokować losu i nadszarpnąć budżety czmychnąłem w długą.
Nie ujechałem zbyt daleko , bo w okolicach stacji Sz-n Pogodno zobaczyłem taką oto scenkę

Konie miały na sobie maski na łeb. Nie wiem czy to przeciw gazowe, czy ,żeby kuń w oko jakimś kamieniem nie oberwał przypadkiem.( w tle pewna Rowerzystka negocjuje opcje przeprawy na drugą stronę torów, niestety odprawiona z kwitkiem)
Jestem w szoku tym, z jakim rozmachem policja zabezpiecza przyjazd kiboli z Gdańska. Zastanawiam się już, czy koszty obstawy nie przewyższają wpływów z biletów na dzisiejszy mecz? Przechodnie pytają ło co chodzi? Uspokajam ich , to tylko mecz , w którym 22 mężczyzn będzie uganiało się za przedmiotem pożądania( tak chyba skomentował pewien redaktor sportowy Dariusz Sz. dyscyplinę sportu jaką jest piłka kopana)
Nie zdążyłem się zbyt długo zastanowić , a moje myśli przerywa hałas... Na nieboskłonie pojawia się...



helikopter, który zatacza kręgi w okolicy stacji dobre pół godziny.
Nachodzą mnie myśli, fajnie,że stadion Pogoni nie leży nad Odrą, gdyż na bank można by się spodziewać jakiejś kanonierki, albo kutra torpedowego.
Parkiem pod wiaduktem wzdłuż torów i na około dostałem się w końcu na drugi brzeg wiaduktu,od strony US.
Z tej strony barykady następujące widoki

Wstrzymana komunikacja miejska




Przemarsz około 900 kibiców Lechii Gdańsk w kierunku stadionu(taką liczbę podali dziennikarze Canal+ podczas transmisji)
Czas wracać do domu. po drodze miałem scysje z niemiłym policjantem, który zabronił mi zrobić fotki. Po drodze zahaczyłem jeszcze o ryneczek przy Turzynie w celu zakupu plynu do prania do odzieży sportowej. Nie było mojego ulubionego Perwolla, zakupiłem jakiś inny wynalazek o szumnej nazwie Coral
Wynik meczu niekorzystny 0:2 . Pociąg z kibicami odjechał po godzinie 21. Widziałem z okna mieszkania w okolicach stacji Wzgórze Hetmańskie. Skład pociągu to kilkanaście wagonów. Robił wrażenie. Do tego towarzyszył mu latający helikopter z włączonym głazojebem (szperaczem)

Dane wyjazdu:
17.48 km 0.00 km teren
00:59 h 17.78 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mała popołudniowa pętelka

Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 0

krótka popołudniowa przejażdżka po sklepach. Zaliczony Lidl przy ul. Starkiewicxa(min. zakup rowerowych spodenek na chłodniejsze dni), wizyta w sklepie 1001 drobiazgów przy ul. Czorsztyńskiej. Wracając odwiedziłem zaprzyjaźniona stacje BP przy Mieszka I w celu uzupełnienia ciśnienia w kołach. Gdy doytarłem do garażu zająłem się czyszczeniem napędu i pozbyciem się resztek piachu przywiezionego w zeszły weekend ze Świnoujścia
Kategoria miasto


Dane wyjazdu:
30.62 km 0.00 km teren
01:25 h 21.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

przed weekendem do pracy

Piątek, 24 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
30.15 km 0.00 km teren
01:24 h 21.54 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Tyrka

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 0

pogoda ok. Trochę wiało jak przez ostatnie dni. za to z powrotem łatwiej się wracało.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
30.21 km 0.00 km teren
01:29 h 20.37 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

do pracy wiało w pysk...

Środa, 22 sierpnia 2012 · dodano: 22.08.2012 | Komentarze 0

... a z powrotem padało
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
29.03 km 0.00 km teren
01:21 h 21.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do tyrki

Wtorek, 21 sierpnia 2012 · dodano: 22.08.2012 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
28.81 km 0.00 km teren
01:20 h 21.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

na przekór burzom, na przekór wichrom...

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Poniedziałek po weekendzie na rowerku nie było łatwo się zmobilizować do jazdy do pracy na 2 kółkach. Po weekendowej jeździe w upałach dziś jakże odmienna pogoda, burze i porwisty wiatr. W tym, tygodniu 2 zmiana . Przed godzina 12 rozpętała się niezła ulewa. Na szczęście wypadało się do 13. Gdy szedłem do garażu trochę siąpiło. Gdy wsiadłem na rowerek deszcz się wzmógł. ubrałem jakąś pseudo ochronę przeciwdeszczową i pojechałem do pracy. Przez te kilkadziesiąt minut opady deszczu raz się wzmagały, a raz zanikały. mogę tego dnia nazwać się szczęściarzem, gdyż udało mi się wstrzelić pomiędzy oberwaniami chmur. Powrót bez żadnych niespodzianek
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
31.35 km 0.00 km teren
01:36 h 19.59 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przygotowania do sobotniej nocy pod gwiazdami:)

Piątek, 17 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Rano wiadomo, trzeba dojechać do pracy , a potem wrócić. Myślami jednak jestem przy sobotnim wyjeździe. Po drodze z pracy zakupy i wizyta w stacji benzynowej, aby skorzystać z kompresora, w celu uzupełnienia ciśnienia w kołach.
po powrocie do domu miałem zamiar przystąpić do przygotowania roweru na sobotnio-niedzielną eskapadę. Jednakże, o 18 był mecz Pogoni z Zagłębiem Lubin. Zatem skupiłem się na transmisji meczu. Po pierwszej połowie było, o dziwo 1:0 dla szczecinian, ale trzeba było mykać do Tesco. Założyłem słuchawki na uszy i w telefonie znalazłem stację PR Szczecin, na której odbywała się transmisja. Zakupy udały się połowicznie, natomiast wynik meczu jak najbardziej zaskakujący 4:0 i... w Szczecinie mamy lidera:)
Po powrocie rozrobiłem "koksik", przygotowałem wałówkę w postaci kanapek i tzw. "brei", jak nazwał moją potrawę podczas sobotniej jazdy Jaszek. A potem grzecznie spać. Na głupoty , typu pakowanie i przegląd roweru zabrakło już czasu.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
30.26 km 0.00 km teren
01:26 h 21.11 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

dzień , jak codzień

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

Dziś nic ciekawego się nie zdarzyło.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
89.08 km 0.00 km teren
04:44 h 18.82 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szczecin-Trzebież

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 2

15 sierpnia. Tego dnia mamy podwójne święto. Katolickie i państwowe. Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny oraz święto Wojska Polskiego czyli rocznica Cudu nad Wisłą.
Nie miałem tego dnia zamiaru ani, iść do kościoła, czy ślęczeć przed telewizorem i oglądać uroczystość z pl. Defilad w Warszawce.
Wybrałem spotkanie ze znajomymi i wspólna przejażdżkę w nieznane o kryptonimie paprykarz szczeciński
Moja relacja z tej wycieczki jest zdecydowanie zaległa, w zasadzie powinienem wstawić linki pomysłodawcy wycieczki Jaszka, co też czynię Zaprojektuj i pojedź - Trzebież Szczeciński
Będę uzupełniał relację Jacka i odświeżę pradawny spór, czy chodzi o tą Trzebież , czy o ten Trzebież...? Osobiście jestem za opcją nr.1, ale do tego dojdę wkrótce.:)
Zatem pozwolę sobie skorzystać z "gotowca" w postaci relacji Jacka i trochę ja uzupełnić o kilka zdjęć i komentarzy. Nie ma to jak plagiat. Choć jeśli na końcu relacji zamieszczę bibliografię, to moderator BS może nie da mi bana?:)
Moja relacja będzie zatem chaotyczna i niezbyt spójna. Uczestnicy jakoś się połapią odnośnie chronologii wydarzeń, a postronni czytelnicy mogą się pogubić, ale cóż... Nie mam na to wpływu.
Oto trasa, jaką pokazał mi gps
#lat=53.502022926807&lng=14.250757993163&zoom=10&maptype=ts_terrain
Wszystko zgadza się po drodze co pisze Jaszek, więc pomijam
Odcinek jez. Głębokie -Bartoszewo . Jedziemy terenem, trochę piachu. Mijamy inna W-Zetkę , niekoniecznie rowerową

Zatrzymałem się, aby zrobić fotkę. Wahałem się przez chwilkę, żeby porzucić 2 koła, na rzecz 2 kijków, ze względu na przewagę spacerujących Pań w tejże grupie. :)
Ale cóż, trzeba gonić ferajnę


. Moje koła na piach średnio się nadają. A wraz z każdym metrem po takim terenied wypłukują się endorfinki. To hormon szczęścia, który mi się skurcza, gdy zaczynam zakopywać się w piachu. Podobne odczucia miała Marzena. Dojechawszy do kolejnego rozjazdu leśnego, na propozycje Michała( Emira),żeby pojechać dalej terenem, zgłosiłem stanowcze weto. A,że głos mam donośny i głośny, to mój protest na tyle skuteczny,żeby zrobić małą przerwę na ustalenie alternatywnej trasy.
Przerwa.
Rzut oka na mapę...
Monter wyciągnął z sakwy okulary "do czytania", natomiast Jaszek swoją lupę (ala Inspektor Oko) i zaczęli wyszukiwać skrótów


Jak się potem okazało lupa Jaszka mocniejsza była od Monterowych okularów. I to Jacek nas zaskoczył, gdy powitał nas niedaleko Drogoradza, wypatrzonym przez siebie skrótem.
Mały popas przy drzewie z piorunochronem


Dojeżdżamy do TRZEBIEŻY.
Widok bramy nadleśnictwa(mam tutaj niezbyt miłe skojarzenie)

Przy tej bramie kończy żywot setki tysięcy drzew, przy tej innej skończyło żywot setki tysięcy istnień ludzkich :(
Dojeżdżamy do Trzebieży. Jaszek ciągnie nas na stacje kolejową,żeby uświadomić nam ,że to jest ten Trzebież , a nie ta Trzebież. Nie zgadzam się z Nim całkowicie. Choć jak wół napisane na stacji kolejowej


To tylko nazwa stacji kolejowej. wikipedia
Być może jakiś nieuk po kursie partyjnym tak sobie nazwał tę stację 60 lat temu nazad. Odwołuję się do tych samych publikacji co Jaszek. Z których jasno wynika,że Trzebież to rodzaj żeńskitutaj
tutaj
I nie ma na to bata. Trzebież podzielona jest na Trzebież Wielką i Małą. Nie ma nad czym dyskutować. Pani Trzebież, koniec i kropka. Jaszku edytuj błąd w pismem pogrubionym.
dojechaliśmy na plażę. A na plaży słońce praży...



Monter moczy nogi
Popas trwał blisko godzinę. Ruszamy dalej, po drodze odwiedziliśmy urokliwe jeziorko Piaski

Niektórzy wykorzystali przerwę na leżakowanie

Potem już toczyliśmy się w kierunku Szczecina, bez większych przygód
Kategoria Wu-Zetka