Info

avatar Ten blog rowerowy, założony dla mnie przez Misiacza prowadzi Bronik z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 21045.03 kilometrów w tym 40.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bronik.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:834.34 km (w terenie 6.00 km; 0.72%)
Czas w ruchu:44:18
Średnia prędkość:18.83 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:33.37 km i 1h 46m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
103.26 km 0.00 km teren
05:26 h 19.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wycieczka w Kierunku Nowego Warpna, po której zostałem snobem...:)

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 04.10.2012 | Komentarze 7

Na piątkowej masie Monter, rzucił hasło "Sobota w kierunku Nowego Warpna".
Kilka osób podchwyciło. Monter założył temat na forum link

Na pl. Lotników dotarłem przed około godz.9 i w dodatku przed czasem (rzadko mi się to ostatnio zdarza).


Po chwili przyjechał Monter. Odczekaliśmy kilka minut. W oczekiwaniu na potencjalnych uczestników wycieczki gaworząc to o tym, to owym, po czy ruszyliśmy w kierunku jez. Głębokiego, gdzie o 9:30 miała czekać reszta ekipy.
Na miejscu czekali na nas Ania (von Zan),kjacek, oraz Piotrek. Chwilę potem dojechał Roman

W oczekiwaniu na Marię, Kjacek zajął się przednim amortyzatorem Ani, w którym wyskoczyła, bodajże uszczelka. Coś tam poprawił, docisnął, na tyle,że dało się jechać dalej.


W międzyczasie przyjechała Maria. Natychmiast poderwał się Monter i zarządził START, wszakże w Tanowie miał czekać na nas Artur z Polic.

Jak się okazało nie czekał na nas zbyt długo. Szybkie zakupy w pobliskim sklepie,zgromadzenie zapasu izotoników, słodyczy i takich tam...

Następnie drogą na Dobieszczyn, którą jedziemy aż do miejsca, w którym odbija na Nowe Warpno. Większość okolicznych bikerów miało zapewne okazje jechać tą dziurawą jak ser szwajcarski drogą , ale ostatnimi czasy zaczął się tam kapitalny remont, tak,że ruch dla samochodów jest zamknięty. Ktoś z ekipy zaproponował,żeby zrobić "popasik" w przydrożnej wiacie, ale Krzysiek powiedział,że za chwile będzie wiata w głębi lasu przy drodze w kierunku Nowego Warpna. Nikt nie zgłosił sprzeciwu. Po drodze spotykamy grzybiarzy

Nie obłowili się za bardzo. Puste koszyki...


Jest i wiata, tylko jak do niej się dostać, skoro dojazd odcięty, hmm...?

Na szczęście nieopodal jest i wiata po "właściwej stronie lasu"

Mały popasik, przerwany przez sms w mojej komórce...

To Michał vel michuss, ze Stargardu, z którym od kilku dni próbuję się ustawić na finalizację zakupu siodełka firmy Brooks. Siodełko mało używane, w dodatku po atrakcyjnej cenie. Krótka rozmowa telefoniczna, uzgodnienie szczegółów spotkania, będziemy w kontakcie. Od czasu zakończenia tej rozmowy częściej będę zerkać na zegarek.
Komu w drogę, temu czas jedziemy dalej. Po drodze pomimo soboty mijamy ciężki sprzęt i budowlańców pracujących nad nowo powstająca nawierzchnią. Przy tabliczce Nowe Warpno czekamy na resztę, gdyż peleton rozciągnął się trochę z różnych względów. Gdy już byliśmy wszyscy razem, Piotr zaproponował, żeby podjechać do Miroszewa. Jak się okazało za niespełna kilka km. , był to "gwóźdź programu" dzisiejszej wycieczki.
Żeby nam za łatwo się nie jechało, po drodze czekały nas małe przeszkody przygotowane przez tutejszych leśników,

którzy rzucili nam kilka kłód pod koła...
Nie zniechęcamy się przeciwnościami losu i postanowiliśmy znaleźć jakiś objazd

Po drodze gubimy Romana, a raczej on gubi nas... Ale to szczegół. W końcu docieramy na miejsce.

Półmetek naszej trasy,
mapka






Znajdujemy się na terenie bazy ZHP. Całość prezentuje się jak skansen . Domki z płyty paździerzowej pamiętają lata 70-te ubiegłego stulecia, dziś w większości w rękach prywatnych. Wygląda to niestety nie najlepiej...

Jednak samo miejsce jest bardzo urokliwe i na pewno warte odwiedzenia.






Na powyższych dwóch fotkach bronik próbuje zakłócić piękno otaczającej przyrody...

A na następnych...


... Monter moczy nogi.
Sielanka trwa w najlepsze. Słonko przygrzewa, widoki przepiękne,że tylko pozazdrościć. Nic nie trwa jednak wiecznie. Telefon do Montera. To Roman, z odwiecznym pytaniem: Gdzie jesteście? Monter dostarczył mu dwie garści wskazówek i podpowiedzi, jak dotrzeć na popasik.
Ania umilała sobie czas...


... wijąc wianki i wrzucając je do falującej wody, ale nie do końca, wrzucała je do wody.

Zamiast do wody wianek wylądował na skroniach Artura.

Piotr tymczasem wrócił ze spaceru i zakomunikował nam,że jesteśmy przestępcami, chuliganami w jednym , a to za sprawą pewnej tablicy informacyjnej.



W międzyczasie odnalazł nas Roman i posiadówka się przedłużyła

Wszystko co najlepsze ma jednak swój koniec trzeba ruszać dalej . Kolejny cel to Podgrodzie. to niedaleko, ale droga urozmaicona.

trochę piachu...

... a potem już lasem.

W Podgrodziu zainspirowała nas fontanna




Nie może obyć się bez grupowej fotki.

Krótka wycieczka po Podgrodziu. Piotr pokazuje nam budynki byłego obozu Harcerskiego( Hitlerjugend) z okresu Wielkiej Rzeszy. Następnie jedziemy w kierunku plaży.


My dalej nie jedziemy...




Plaża w Podgrodziu.
Wracamy. ja coraz częściej spoglądam na zegarek. Dojeżdżamy do skrzyżowania drogi na Trzebież i na Dobieszczyn. Tutaj postanawiam się odłączyć od grupy, aby zdążyć na 17 do Mostu Długiego i sfinalizować transakcję. Drogę, która wybrał Artur na Trzebież wydaje się kusząca, ale trochę za długa. Wracam zatem rozkopanym traktem, którym jechaliśmy do południa



Na dłużej zatrzymałem się nad rz.Gunicą w okolicach Tanowa na skutek tego,że dopadł mnie głód.
.
Do godziny 17 zostało sporo czasu, więc zrobiłem sobie dłuższy przystanek na małe co nieco, na tyle długi,że dogonili mnie Monter,Ania i Roman. Reszta ekipy( Maria, Jacek i Piotr) odłączyła się wcześniej i odbiła w kierunku Bartoszewa, o czym można przeczytać w relacji Piotra tutaj
w dalszą drogę pojechaliśmy we czworo. w Lasku Arkońskim rozdzieliliśmy się i każdy pojechał w swoja stronę. Ja podążyłem w kierunku Mostu długiego, gdzie po sympatycznym spotkaniu z Michałem i sfinalizowaniu transakcji stałem si e posiadaczem takiego oto cuda...


... i zarazem dołączyłem do grona SNOBISTYCZNYCH posiadaczy siodełek marki Brooks.
Po dotarciu do garażu natychmiast je zamontowałem do sztycy


... ale wypróbować mi go tego dnia nie było dane, bo w chwilę po tym nastąpiło oberwanie chmury. Z testami przyszło mi czekać do niedzieli, kiedy to wybrałem się na krótka wycieczkę z Misiaczem, ale to już inna historia:))
Kategoria Wu-Zetka


Dane wyjazdu:
19.53 km 0.00 km teren
01:29 h 13.17 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Elegancka Masa, ale nie do końca... :)

Piątek, 28 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 10

Ostatni piątek września Masa krytyczna. Tym razem wrócił temat z przed roku ELEGANCKA MASA. Temat, jak temat dlaczego by nie? Jeżdżę na masy jeśli czas mi pozwoli, głównie po to aby spotkać się ze znajomymi,porozmawiać i umówić się na TURYSTYCZNĄ wycieczkę w okolice bądź gdzieś dalej.
Jednak od czasu debaty na Forum o koszulki z logiem RS link (zwłaszcza od strony szóstej i postu zamieszczonego w prima a prilis AD 2012 przez Bartka) jestem uczulony na kilka zwrotów, które działają na mnie jak płachta na byka min. elegancka masa, cyclechic i temu podobne dyrdymały. No ale cóż SRS to nie mój cyrk i nie moje małpy.
Nie mając roweru przystosowanego do jazdy w garniturze(brak osłony na łańcuch) zrodził się w mojej głowie perfidny i przebrzydły plan, który postanowiłem zrealizować, a zarazem zaprotestować przeciwko pewnym działaniom Zarządu, z którymi się nie zgadzam.
Nigdy nie wpadłoby mi do głowy,że na elegancką mase krytyczna przyjdzie mi się ubierać w...

drukarni i...


... w aptece.

Produkt dobrej jakości i w przyzwoitej cenie


Drugą część odbiorę tuż przed masą.
Po drodze wpadam na pl. Lotników sprawdzić sytuację i
przywitać się z Monterem

(foto Jana- Madbike)
następnie jadę odebrać zamówienie z copy landu. zamówienie na ostatnia chwilę i produkt wyszedł tez taki sobie, powiem szczerze. Ale w myśl przysłowia, kto późno przychodzi, ten sam sobie...
Jestem z powrotem na pl. Lotników. W międzyczasie pojawił się pan Jarosław, ze swoja mobilna kawiarnia na kółkach




Na cenach kawy to się nie znam ( bo nie pijam), ale herbaty za 5 zeta nie kupiłbym, nawet nie wiem czy z cytryną?:))

Czas na przepoczwarzenie się w jątrzyciela i spiskowca, przystępuję do realizacji mojego planu na elegancką masę.

(foto Jana)

(foto Tunia)

Koszulka wyszła średnio, z\a małe napisy itd, ale tak to jest,jak się coś robi na ostatnią chwilę.
Inni Uczestnicy prezentowali się dużo lepiej ode mnie



Czas wyruszyć w drogę , czyli zakorkować centrum miasta :))

(foto Tunia)
Gdy dotarliśmy pod budynek Starej chemii, na Pułaskiego zastał nas zmrok


W środku budynku czekało moc atrakcji, różne eksperymenty, pokazy itd. Niestety czas naglił, bo umówiliśmy się na sobotni wypad w kierunku Nowego Warpna, TURYSTYCZNIE, zatem trzeba było zrobić zakupy i poczynić inne przygotowania. Pożegnałem się ze znajomymi i podążyłem w kierunku garażu. Po drodze jeszcze fotka
Kategoria Masa krytyczna


Dane wyjazdu:
34.59 km 0.00 km teren
01:53 h 18.37 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca-dom + zlożenie pewnego zamowienia

Piątek, 28 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 0

Po pracy musiałem pojechać w pewne miejsce w związku z masą krytyczną, ale o tym w kolejnej relacji...
Kategoria dom/praca, miasto


Dane wyjazdu:
29.35 km 0.00 km teren
01:35 h 18.54 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

praca+lidl

Czwartek, 27 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
28.71 km 0.00 km teren
01:35 h 18.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do pracy w towarzystwie deszczu...

Środa, 26 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
15.55 km 0.00 km teren
01:01 h 15.30 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ciepłego popołudnia ciąg dalszy, dokręcanie kilometrów, czyli jedno wielkie BUMM...

Wtorek, 25 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 2

Po małej poobiedniej drzemce i telefonie od Brata postanowiłem zrobić kilka kilometrów po mieście. W planach, wizyta na stacji BP, przy ul.Mieszka I w celu dotankowania powietrza w kołach, oraz wizyta w źródełku Elysium, a także zrobienie zdjęcia potrzebnego do zrobienia pewnej zaległej relacji.
Wyruszam zatem w okolicach tuż przed 18.
pkt.1 tankowanie powietrza w kołach


Trochę ta końcówka z manometrem trąci "myszką". natomiast kompresor podaje ciśnienie jak się patrzy. Używałem już kilka razy i pot5rafi napompować koło . Nie wiem jak to pójdzie z kolarką, ale jest szansa,że się uda:)).
następnie jade dalej w kierunku al. Piastów, rowerowym polbrukiem. Dziwi mnie to,że o tej godzinie na tym odcinku jest taki wielki korek

oto przyczyna , mega kraksa:




A teraz do źródełka

Mała pętelka po centrum i powrót do domu. Po drodze wizytacja remontu ulicy Sowińskiego.



Powrót chodnikiem al. Piastów aby sprawdzić , czy już po kraksie droga przejezdna.

Czy wyklepią tę Alfę Romeo???
Trzeba było wspinać się z powrotem do Szwoleżerów, aby móc wrócić do domu, gdyż chodnik był zablokowany.
Starczy tych emocji na dziś,robi się coraz ciemniej.. trzeba wracać do domu.
Kategoria miasto


Dane wyjazdu:
30.25 km 0.00 km teren
01:40 h 18.15 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

ciepłe wtorkowe popołudnie

Wtorek, 25 września 2012 · dodano: 25.09.2012 | Komentarze 0

Wracając do domu z pracy było bardzo ciepło.Chciałem pojeździć dłużej po pracy ale było mi po prostu za gorąco. Nie byłem przygotowany na taką aurę. Po obiedzie może gdzieś wyskoczę dokręcić kilka km, kto wie...?
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
29.42 km 0.00 km teren
01:46 h 16.65 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

praca

Poniedziałek, 24 września 2012 · dodano: 25.09.2012 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
67.87 km 6.00 km teren
03:38 h 18.68 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do Loknitz po sery i zestaw kibica na mecz Lech -Pogoń:)

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 12

Wstaję sobie NIEDZIELĘ rano zaglądam na forum RS, a tu komunikat Trening przed Zuławami. W pierwszej chwili zbieram się żeby zdążyć. Ale za chwilę odpuszczam...
jaki k... trening? jest weekend... Po pierwsze primo wstałem późno. Na upartego zdążyłbym, ale... 3 minuty spóźnienia i pukanie Rudzielca palcem w nadgarstek, dziś tego nie przeżyłbym. Poza tym trasa zaplanowana przez Jewtiego pod wiatr i koniec wycieczki na godz. 15, to nie dla mnie( zwłaszcza,że poprzedniego wieczora żegnałem Misiaczów przed wyjazdem ich do made in France). Poza tym pewnie była to wycieczka organizacyjno/ Żuławowa i poruszane tematy kto z kim jedzie i kto z kim śpi i o której startują itd, itp. jest mi całkowicie obce i mnie nie dotyczą, zatem olałem.
Od dawna wybierałem się do Loknitz na zakupy. Netto w tej miejscowości otwarte jest także w niedzielę, zatem trzeba skorzystać z okazji. Nie wiem czemu miejscowość ta omijana jest szerokim łukiem przez moich znajomych rowerzystów, ja bardzo chętnie ją odwiedzam, ale w pojedynkę zazwyczaj, albo z moim wiernym Druhem Misiaczem, niekoniecznie na 2 kółkach .
Wystartowałem zatem z małym opóźnieniem około 10:15

Kieruję się w stronę Przejścia granicznego Warnik/Ladentin.

Mały popasik przy kamieniu.
Wieje jak cholera , nic się nie zmienia do punktu docelowego czyli do Loknitz. Fajnie się leżało, ale trzeba jechać dalej.
po drodze mijam Schwenennz

kolejna miejscowość na trasieto Grambow. Tutaj zatrzymałem się aby zrobić fotki fajnym i pomysłowym kwietnikom.


wózek

pieniek

taczka
Fajna tez była farma krówek w Ramin.


Kolczyki w uszach cielaczków skojarzyły mi się z zawieszką odblaskową Montera w rowerowej sakwie. U dużych krówek już tego nie było widać.
Bydlątka były nadzwyczaj towarzyskie i chyba bronik na rowerze był dla nich atrakcją , gdyż się ożywiły i zbliżały się do obiektywu i bez krępacji pozowały


Po drodze mały popasik jeszcze



I atrakcje wodno-kanalizacyjne

. Dojeżdżam powoli do Loknitz i co widzę...

Wreszcie będę mógł sobie na legalu wpisać parę km w terenie.


Wiem,że wszyscy blogerzy tam byli, po kilka razy. Ja zresztą też ,ale muszę to udokumentować i ... mieć to z głowy:))


A tutaj rebus dla tuni , co to za roslina. na krzak czerwonej porzeczki za duże jest

tuniu ratuj:))
Następnie zaliczyłem jeszcze zamek

. W końcu dojechałem do największej atrakcji turystycznej w Loknitz, zwłaszcza w niedzielę

Zakupy bardzo udane. Sakwy zapełnione. Pora na mały popasik na przystani

to moje idealne miejsce na popasik i uzupełnienie izotoników

Fajnie się siedzi ale trzeba jechać dalej. Podążam w kierunku 1000 letniego drzewa




Tutaj robię w zastępstwie Atlasa, zamiast nieboskłonu,podpieram gałąź starego drzewa.
Z wypchanymi sakwamijadę dalej terenem ,aby zamknąć pętelkę dookoła Loknitzer See.





wreszcie asfalt. nie chcąc wracać tą samą drogą , wracam do Loknitz.


"Mania , patrz... Bronik wierzchem jedzie...
Nie może być... Na kocie..?"
Z wiaterkiem w plecy jechało się super. Pełne sakwy nie staniowiły problemu. z Loknitz mały objazd do Bismark, przez Plowen ,zeby suchą szosą nie jechać w towarzystwie szybko poruszającyc sie aut. Na mecz Lech Poznań- Pogoń Szczecin zdązyłem. Był bardzo emocjonujący i zakończył sie polubownie remisem 1:1.
mapka:
[url=][/url]
Tak pisałem na raty, ale to już THE END jest.
Kategoria Wu-Zetka


Dane wyjazdu:
30.33 km 0.00 km teren
01:25 h 21.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

praca

Piątek, 21 września 2012 · dodano: 21.09.2012 | Komentarze 0