Info

avatar Ten blog rowerowy, założony dla mnie przez Misiacza prowadzi Bronik z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 21045.03 kilometrów w tym 40.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bronik.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

dom/praca

Dystans całkowity:12342.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:622:24
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:42.80 km/h
Liczba aktywności:394
Średnio na aktywność:31.33 km i 1h 40m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
29.03 km 0.00 km teren
01:21 h 21.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do tyrki

Wtorek, 21 sierpnia 2012 · dodano: 22.08.2012 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
28.81 km 0.00 km teren
01:20 h 21.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

na przekór burzom, na przekór wichrom...

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Poniedziałek po weekendzie na rowerku nie było łatwo się zmobilizować do jazdy do pracy na 2 kółkach. Po weekendowej jeździe w upałach dziś jakże odmienna pogoda, burze i porwisty wiatr. W tym, tygodniu 2 zmiana . Przed godzina 12 rozpętała się niezła ulewa. Na szczęście wypadało się do 13. Gdy szedłem do garażu trochę siąpiło. Gdy wsiadłem na rowerek deszcz się wzmógł. ubrałem jakąś pseudo ochronę przeciwdeszczową i pojechałem do pracy. Przez te kilkadziesiąt minut opady deszczu raz się wzmagały, a raz zanikały. mogę tego dnia nazwać się szczęściarzem, gdyż udało mi się wstrzelić pomiędzy oberwaniami chmur. Powrót bez żadnych niespodzianek
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
31.35 km 0.00 km teren
01:36 h 19.59 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przygotowania do sobotniej nocy pod gwiazdami:)

Piątek, 17 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0

Rano wiadomo, trzeba dojechać do pracy , a potem wrócić. Myślami jednak jestem przy sobotnim wyjeździe. Po drodze z pracy zakupy i wizyta w stacji benzynowej, aby skorzystać z kompresora, w celu uzupełnienia ciśnienia w kołach.
po powrocie do domu miałem zamiar przystąpić do przygotowania roweru na sobotnio-niedzielną eskapadę. Jednakże, o 18 był mecz Pogoni z Zagłębiem Lubin. Zatem skupiłem się na transmisji meczu. Po pierwszej połowie było, o dziwo 1:0 dla szczecinian, ale trzeba było mykać do Tesco. Założyłem słuchawki na uszy i w telefonie znalazłem stację PR Szczecin, na której odbywała się transmisja. Zakupy udały się połowicznie, natomiast wynik meczu jak najbardziej zaskakujący 4:0 i... w Szczecinie mamy lidera:)
Po powrocie rozrobiłem "koksik", przygotowałem wałówkę w postaci kanapek i tzw. "brei", jak nazwał moją potrawę podczas sobotniej jazdy Jaszek. A potem grzecznie spać. Na głupoty , typu pakowanie i przegląd roweru zabrakło już czasu.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
30.26 km 0.00 km teren
01:26 h 21.11 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

dzień , jak codzień

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

Dziś nic ciekawego się nie zdarzyło.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
36.24 km 0.00 km teren
02:03 h 17.68 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dziś dzień przedświąteczny, a więc czas na małe zakupy

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień, podobny do poprzednich.Po powrocie do domu i krótkiej drzemce wybrałem się na małe zakupy w związku z jutrzejszą wycieczką. Po drodze wstąpiłem na stacje BP przy ul. Mieszka I, w celu "uzupełnienia" powietrza w kołach
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
46.05 km 0.00 km teren
02:35 h 17.83 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Deja vu i to trzynastego...

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · dodano: 21.08.2012 | Komentarze 0

Po niedzielnym leniuchowaniu trzeba było wstać "s rana" do tyrki, niestety. Wpis już jest lekutko opóźniony, zatem nie wszystko pamiętam niestety co i jak po kolei. Obiecuję,że postaram się być bardziej systematyczny:). Zapewne ten poniedziałek nie różnił się zbytnio od innych. w pracy zapewne ogarnął mnie leniwiec, itd, itp...
Powrót do domu, mała drzemka i rozmowa z Misiaczem na gg. Dostałem zlecenie na małe zakupy w sklepie 1001 drobiazgów przy ul. Czorsztyńskiej. Cóż, to był dobry bodziec, aby udać się w stronę garażu po rower i zrobić małą rundkę. Do sklepu dotarłem , zakupy zrobione. Jest okazja wymienić kartę kibica i porównać stan prac na Papricanie z przed 2 tygodni.(relacja tutaj)
Miałem szczęście. Przez przypadek trafiłem na otwarty trening naszej "Dumy Pomorza" połączony z prezentacja pierwszej drużyny.




Piłkarze grzeją mięśnie, ja tymczasem zrobiłem małą rundkę po koronie stadionu

nowe toalety w starym budynku. Nawet jeden sanitariat dla niepełnosprawnych


jak widać moja karta została wychwycona przez czytnik przy kołowrotku

Tymczasem zaczęły się atrakcje dla kibiców. Konkurs rzutów karnych, slalom z piłką pomiędzy tyczkami. Największym wzięciem jednak było uzyskanie autografów, czy zrobienie sobie wspólnej fotki z którymś z piłkarzy.


Czas sterować w kierunku Pomorzan.Krótka wizyta u Misiacza i przekazanie drobiazgów. Skoro już jestem na ul. Budziszyńskiej warto sprawdzić stan budowy kładki pomiędzy Budziszyńską i 9 Maja.



Z informacji jakie uzyskałem od Pana ochroniarza, to termin oddania kładki ponoć w październiku, a koszt całej inwestycji ma wynieść około 6mln. złotych ( nie mam pojęcia,czy to dużo, czy mało). Montaż konstrukcji stalowej opóźnił się o 10 dni, spowodowane wykolejeniem się pociągu towarowego we Wronkach (więcej na ten temat) i nie można było wyłączyć trakcji, ze względu na różne objazdy pociągów, a było to niezbędne aby można było przystąpić do montażu konstrukcji stalowych.

Jak widać po napisie na konstrukcji za tą część inwestycji odpowiedzialna jest firma Montostal.
Podążam w stronę garażu.
2 dni wcześniej wracając pociągiem z wycieczkiGraifswald-Wolgang-Anklam pociąg nie jechał przez wiadukt na odcinku Sz-n Główny- Gumieńce, tylko pojechał objazdem przez wzgórze Hetmańskie i stację Szczecin Pomorzany. Oto przyczyna



Dane wyjazdu:
31.34 km 0.00 km teren
01:45 h 17.91 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

O tym jak jazda rowerem nie do końca jest ekologiczna...

Piątek, 10 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 6

Ze względu na sobotnią W-Zetkę dziś do pracy udałem się w niestandardowych godzinach od 8-16
Wyruszyłem z lekkim opóźnieniem, było już kilkanaście minut po 7, żeby się nie spóźnić trzeba nieźle napierać na pedały. Aura sprzyja, nie można narzekać. a teraz chcę nawiązać do tytułu wątku. Dojechawszy do ul. Taczaka widzę przed sobą jakieś 100-150 metrów rowerzystę.
. Fajnie jedzie sohie Ktoś rowerkiem. Zbliżam się, a tu nagle sruu..., i kubek po kefirze ląduje przy płocie okolicznych działek. Wyprzedzając tegoż "ekologicznego" bikera, zastałem go przy konsumpcji 2 kefiru. Na plecach w torbie, bądź w plecaku miał 2 rekiety do tenisa ,bądź squasha To jednak szczegół , bo w koszyku, zamocowanym na bagażniku, zauważyłem 3 pojemnik owego kefiru, czy jogurtu. Nie wiem czy to był pojemnik, który był przygotowany do spożycia przed, czy też po treningu. Mogę jednak przypuszczać,że drugi pojemnik, jak i trzeci podobnie jak ten pierwszy, wyląduje w pobliskich krzakach. Ciekawe ile razy w tygodniu taki kutas jadąc na korty spożywa po drodze śniadanie na rowerze i wypierdala, te pojemniki po serkach,, jogurtach w pobliskie krzaki? Uważam więc,że rowerzyści niekoniecznie są ekologiczni. Jest pośród nich wielu syfiarzy i śmieciarzy.
Po około ośmiu godzinach,wracając z pracy zahaczyłem o piekarnię. Dalej jadąc chodnikiem wzdłuż ul. Szerokiej natknąłem się na kolczastą kulkę. Zatrzymałem się aby zrobić fotkę . Kulka widocznie nie lubi być fotografowana, postanowiła czmychnąć w pobliskie zarośla





Mam nadzieję,że mój Koleżka Jeżyk nie załapie się na surprise w postaci kubeczka po jogurcie na plecach skonsumowanym przez "eko' rowerzystę.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
29.21 km 0.00 km teren
01:28 h 19.92 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Na Bezrzeczu i deszcz rzeka

Czwartek, 9 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 1

Czwartek.Dzień jak co dzień. do tyrki trza dojechać. Na Bezrzeczu mnie złapał bonus, w postaci deszczu. Do wiatru przeciwnego był już czas przywyknąć. Padało, a raczej była to mżawka, niemniej jednak wilgoć. Mijając tabliczkę z napisem Bezrzecxze prz\ypomniała mi się piosenka z dziecięcych lat. Podsyłam link
&feature=related. JKest jeszcze wersja skrócona trendy, lepsza jakość
&feature=related
jakość śrenia, ale za to w super wykonaniu Krystyny Sienkiewicz. Potem nic się ciekawego nie zdarzyło. A może coś było, tylko moja postępująca choroba Alzchaimera o spowodowała msłe zaniki:)
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
30.69 km 0.00 km teren
01:20 h 23.02 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Już środek tygodnia

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 08.08.2012 | Komentarze 1

Dziś obyło się bez pogodowych anomalii. Temperatura w okolicach 21 stopni tzw. Celsiusa. Zaliczyłem po drodze piekarnię/sklep i do tyrki dojechałem. A potem trud codzienny, z przerywnikiem na mecz siatkówki. Niestety znów popłynie z ust mych pieśń: Polacy nic się nie stało....
Rosja to nie w ciemię bita ekipa. Dali nam łupnia i tyle. Ale my im tez daliśmy nie raz i jeszcze damy. Tylko szkoda,że na olimpiadzie byli lepsi. Cóż tak chyba miało być. Głowy do góry
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
29.20 km 0.00 km teren
01:25 h 20.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do pracy we wtorek , czyli dalej, niż bliżej weekendu

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 08.08.2012 | Komentarze 3

Start, kilka minut po 13. Chmury złowieszczo mówią do mnie, koleżko suchy nie dojedziesz do pracy. No i tak sie stało . Ujechałem ledwo 300 metrów i zaczęło "kropić" . Dojechawszy do kładki kolejowej na Wzgórzu Hetmańskim zaczęło już konkretnie padać. Pech chciał,że, szlaban był opuszczony, bo jakieś składy w lokomotywowni przetaczano, zatem moknę dalej. Przejechał skład,ja rower nad szlabanem, a moje drobniutkie ciałko przemknęła pod. Z drugiej strony torowiska jest więcej miejsca i rower można spokojnie przecisnąć pod szlabanem, a i moja skromna osoba łatwiej prześlizgnie się pod nim i nawet tym razem plecakiem nie zawadzam. Uff... tym razem poszło gładko.Oberwanie chmury. Wyciągam z plecaczka jednego kondona , a na niego nakładam deszczówkę. Zapowiada się niezła ulewa, dlatego nakładam także żarówiasty kapturek przeciwdeszczowy na plecaczek. Jadę Białowieską przed skrzyżowaniem z ul. Mieszka I wyjeżdża mi jakiś debil tyłem pod koła z parkingu. Omijam go w ostatniej chwili i dojeżdżając do skrzyżowania (czerwone światło)pokazuję mu ostentacyjnie środkowy palec. Zielone- jadę na wprost, jak zwykle przez cmentarz, bo bezpieczniej. Gdy minąłem trzecią bramę cmentarną przy ul. Ku Słońcu po deszczu zostało tylko wspomnienie. Dylemat: ściągać ciuchy, anty-deszczowe, czy wykorzystać niesprzyjający wiatr w charakterze suszarki? Wybrałem 2 opcję biorąc pod uwagę,że pewnie zmoknę zapewne od środka ze względu na brak możliwości odprowadzania pary wodnej, która produkowana jest przez moją skromną osobę(coś za coś). No i turlam się dalej w stronę Dobrej . Na Bezrzeczu na samej górce wyprzedził mnie kurier z "Gońca". Łyknął mnie jak juniora. Wiem ,że tam jeżdżą niezłe koksy. Ja nie należę do jakichś supersprinterów,ale pomyślałem sobie spróbuję załapać się na koło ,zawsze lżej się będzie jechać. Na pewno było lżej bo zaczął się zjazd . Dopadłem "gnoja" ale nie chciałem go wyprzedzać bo troszkę byłoby to niebezpieczne. Dojeżdżamy do Wołczkowa. Smutno mi, bo koleś skręca w prawo, w kierunku Głebokiego, ja natomiast w lewo w kierunku Dobrej. Wiatr wieje w pysk, ale dojechałem i nawet się nie spóźniłem.
Minął jakiś czas i zrobiło się ciemno.
Czas powrotu do domu nastał. Podczas tych ośmiu godzin pobytu w pracy, zdarzyło się kilka oberwań chmur i obfitych opadów.. Nawet tuż przed godziną 22:00. Niby nie padało, ale jak wiadomo woda w asfalt nie wsiąka. Słonka nie było juz o tej porze, błotniczki robiły co mogły , ale butki mi zamokły co nieco. Dotarłem do garażu . I to byłoby na tyle.
PS. Opis ze specjalną dedykacją i pozdrowieniami dla Ani vonZan;)
Kategoria dom/praca