Info

avatar Ten blog rowerowy, założony dla mnie przez Misiacza prowadzi Bronik z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 21045.03 kilometrów w tym 40.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bronik.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
103.26 km 0.00 km teren
05:26 h 19.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wycieczka w Kierunku Nowego Warpna, po której zostałem snobem...:)

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 04.10.2012 | Komentarze 7

Na piątkowej masie Monter, rzucił hasło "Sobota w kierunku Nowego Warpna".
Kilka osób podchwyciło. Monter założył temat na forum link

Na pl. Lotników dotarłem przed około godz.9 i w dodatku przed czasem (rzadko mi się to ostatnio zdarza).


Po chwili przyjechał Monter. Odczekaliśmy kilka minut. W oczekiwaniu na potencjalnych uczestników wycieczki gaworząc to o tym, to owym, po czy ruszyliśmy w kierunku jez. Głębokiego, gdzie o 9:30 miała czekać reszta ekipy.
Na miejscu czekali na nas Ania (von Zan),kjacek, oraz Piotrek. Chwilę potem dojechał Roman

W oczekiwaniu na Marię, Kjacek zajął się przednim amortyzatorem Ani, w którym wyskoczyła, bodajże uszczelka. Coś tam poprawił, docisnął, na tyle,że dało się jechać dalej.


W międzyczasie przyjechała Maria. Natychmiast poderwał się Monter i zarządził START, wszakże w Tanowie miał czekać na nas Artur z Polic.

Jak się okazało nie czekał na nas zbyt długo. Szybkie zakupy w pobliskim sklepie,zgromadzenie zapasu izotoników, słodyczy i takich tam...

Następnie drogą na Dobieszczyn, którą jedziemy aż do miejsca, w którym odbija na Nowe Warpno. Większość okolicznych bikerów miało zapewne okazje jechać tą dziurawą jak ser szwajcarski drogą , ale ostatnimi czasy zaczął się tam kapitalny remont, tak,że ruch dla samochodów jest zamknięty. Ktoś z ekipy zaproponował,żeby zrobić "popasik" w przydrożnej wiacie, ale Krzysiek powiedział,że za chwile będzie wiata w głębi lasu przy drodze w kierunku Nowego Warpna. Nikt nie zgłosił sprzeciwu. Po drodze spotykamy grzybiarzy

Nie obłowili się za bardzo. Puste koszyki...


Jest i wiata, tylko jak do niej się dostać, skoro dojazd odcięty, hmm...?

Na szczęście nieopodal jest i wiata po "właściwej stronie lasu"

Mały popasik, przerwany przez sms w mojej komórce...

To Michał vel michuss, ze Stargardu, z którym od kilku dni próbuję się ustawić na finalizację zakupu siodełka firmy Brooks. Siodełko mało używane, w dodatku po atrakcyjnej cenie. Krótka rozmowa telefoniczna, uzgodnienie szczegółów spotkania, będziemy w kontakcie. Od czasu zakończenia tej rozmowy częściej będę zerkać na zegarek.
Komu w drogę, temu czas jedziemy dalej. Po drodze pomimo soboty mijamy ciężki sprzęt i budowlańców pracujących nad nowo powstająca nawierzchnią. Przy tabliczce Nowe Warpno czekamy na resztę, gdyż peleton rozciągnął się trochę z różnych względów. Gdy już byliśmy wszyscy razem, Piotr zaproponował, żeby podjechać do Miroszewa. Jak się okazało za niespełna kilka km. , był to "gwóźdź programu" dzisiejszej wycieczki.
Żeby nam za łatwo się nie jechało, po drodze czekały nas małe przeszkody przygotowane przez tutejszych leśników,

którzy rzucili nam kilka kłód pod koła...
Nie zniechęcamy się przeciwnościami losu i postanowiliśmy znaleźć jakiś objazd

Po drodze gubimy Romana, a raczej on gubi nas... Ale to szczegół. W końcu docieramy na miejsce.

Półmetek naszej trasy,
mapka






Znajdujemy się na terenie bazy ZHP. Całość prezentuje się jak skansen . Domki z płyty paździerzowej pamiętają lata 70-te ubiegłego stulecia, dziś w większości w rękach prywatnych. Wygląda to niestety nie najlepiej...

Jednak samo miejsce jest bardzo urokliwe i na pewno warte odwiedzenia.






Na powyższych dwóch fotkach bronik próbuje zakłócić piękno otaczającej przyrody...

A na następnych...


... Monter moczy nogi.
Sielanka trwa w najlepsze. Słonko przygrzewa, widoki przepiękne,że tylko pozazdrościć. Nic nie trwa jednak wiecznie. Telefon do Montera. To Roman, z odwiecznym pytaniem: Gdzie jesteście? Monter dostarczył mu dwie garści wskazówek i podpowiedzi, jak dotrzeć na popasik.
Ania umilała sobie czas...


... wijąc wianki i wrzucając je do falującej wody, ale nie do końca, wrzucała je do wody.

Zamiast do wody wianek wylądował na skroniach Artura.

Piotr tymczasem wrócił ze spaceru i zakomunikował nam,że jesteśmy przestępcami, chuliganami w jednym , a to za sprawą pewnej tablicy informacyjnej.



W międzyczasie odnalazł nas Roman i posiadówka się przedłużyła

Wszystko co najlepsze ma jednak swój koniec trzeba ruszać dalej . Kolejny cel to Podgrodzie. to niedaleko, ale droga urozmaicona.

trochę piachu...

... a potem już lasem.

W Podgrodziu zainspirowała nas fontanna




Nie może obyć się bez grupowej fotki.

Krótka wycieczka po Podgrodziu. Piotr pokazuje nam budynki byłego obozu Harcerskiego( Hitlerjugend) z okresu Wielkiej Rzeszy. Następnie jedziemy w kierunku plaży.


My dalej nie jedziemy...




Plaża w Podgrodziu.
Wracamy. ja coraz częściej spoglądam na zegarek. Dojeżdżamy do skrzyżowania drogi na Trzebież i na Dobieszczyn. Tutaj postanawiam się odłączyć od grupy, aby zdążyć na 17 do Mostu Długiego i sfinalizować transakcję. Drogę, która wybrał Artur na Trzebież wydaje się kusząca, ale trochę za długa. Wracam zatem rozkopanym traktem, którym jechaliśmy do południa



Na dłużej zatrzymałem się nad rz.Gunicą w okolicach Tanowa na skutek tego,że dopadł mnie głód.
.
Do godziny 17 zostało sporo czasu, więc zrobiłem sobie dłuższy przystanek na małe co nieco, na tyle długi,że dogonili mnie Monter,Ania i Roman. Reszta ekipy( Maria, Jacek i Piotr) odłączyła się wcześniej i odbiła w kierunku Bartoszewa, o czym można przeczytać w relacji Piotra tutaj
w dalszą drogę pojechaliśmy we czworo. w Lasku Arkońskim rozdzieliliśmy się i każdy pojechał w swoja stronę. Ja podążyłem w kierunku Mostu długiego, gdzie po sympatycznym spotkaniu z Michałem i sfinalizowaniu transakcji stałem si e posiadaczem takiego oto cuda...


... i zarazem dołączyłem do grona SNOBISTYCZNYCH posiadaczy siodełek marki Brooks.
Po dotarciu do garażu natychmiast je zamontowałem do sztycy


... ale wypróbować mi go tego dnia nie było dane, bo w chwilę po tym nastąpiło oberwanie chmury. Z testami przyszło mi czekać do niedzieli, kiedy to wybrałem się na krótka wycieczkę z Misiaczem, ale to już inna historia:))
Kategoria Wu-Zetka



Komentarze
rowerzystka
| 20:16 piątek, 5 października 2012 | linkuj Podoba mi się te siodełko :)
michuss
| 12:14 piątek, 5 października 2012 | linkuj Relacja świetna, szczególnie ciekawe uczucie zobaczenia swojego smsa "od drugiej strony" ;)

Wypisany z grona snobów na własne życzenie pozdrawia! ;)
Misiacz
| 10:15 piątek, 5 października 2012 | linkuj Tak Jaszku, wyłapałem złoty talent pisarski ;) !
mih
| 09:50 piątek, 5 października 2012 | linkuj Oj będzie wiało :) Ja mam Leppera, więc snobem nie jestem :D
tunislawa
| 09:44 piątek, 5 października 2012 | linkuj rzeczywiście - relacja - rewelacja ! :)))
Jaszek
| 07:50 piątek, 5 października 2012 | linkuj Świetna relacja Piotrek!
Misiacz miał nosa, że założył Ci bloga i zachęcił do pisania ;-)

Teraz na Brooksie dwieście nie będzie straszne...
jewti
| 07:49 piątek, 5 października 2012 | linkuj No t o masz siodełko z klimatyzacją....sympatyczna wycieczka i również relacja...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zemob
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]